(Prawie) Królowa
Żyła sobie na pewnej wyspie królowa, która miała prawie wszystko. Choć wielu myślało, że będąc królową można i trzeba mieć wszystko, to jednak pozory mogą być mylące.
Królowa miała oddanych giermków, kochanków i sługusów. Miała też przyjaciółki, choć tu bym się zawahała. Otaczała się zarówno ludźmi bardzo mądrymi jak i prawie inteligentnymi. Ci mądrzy posiadali cechy fleksyjności i asymilacji do każdej zachcianki królowej, wiedząc, że udawanie półgłówka opłaca się i zapewnia absolutnie świetlaną przyszłość. To oni potrafili wyjątkowo obsługiwać królową, gdy pojawiała się z wizytacją na jej posiadłościach. To oni prawili komplementy niezależnie czy lśniła energią, czy pojawiała się opuchnięta od nieprzespanej nocy. To właśnie oni po trupach do celu, z szabelką, zwalczyliby każdy objaw braku lojalności, często zachowując komentarze dla siebie, a jeszcze częściej ukrywając prawdę.
Ci z drugiej grupy czyli prawie inteligentnych, ślepo wypełniali polecenia, nie zastanawiając się na co i po co. Zaślepieni hojnością swojej pani przyjmowali od niej wszystko, brak szacunku, humory, przejawy wyższości, schodzone obuwie, czy ciastka pieczone przez lokalną piekarnię, których wczoraj nie zjadła rodzina. Byli na każde pstryknięcie palców, spełniali każdą zachciankę, wyszukiwali spod ziemi rzadkie okazy porcelany, srebra, oraz innych elementów dekoracyjnych jej salonów. Wożąc, karmiąc, targając ciężkie siaty, nigdy nie narzekali wierząc i wiedząc, że nic lepszego w życiu im się nie przytrafi.
Kochankowie zaś lubili wydawać pieniądze królowej, pławiąc się w luksusach i czując się choć przez chwilę królem. Pełnili też często funkcje informatorów, donosicieli, jak i dwie pozostałe grupy oddanych popleczników, bo królowa lubiła plotki, lubiła mówić o ludziach, często nie potrafiąc powiedzieć im w twarz, co na ich temat myślała. Lubiła konfliktować niby zupełnie niechcący, no prawie niechcący. Ci kochankowie, zazwyczaj młodsi, atrakcyjni, posiadali tę moc dowartościowania królowej, która przy nich choć na chwilę zapominała o tym, czego nikt nie mógł jej dać.
Pojawiali się również w jej życiu ludzie, którzy nie chcieli zaliczać się do żadnej z grup opisanych, tacy prędko popadali w niełaskę królowej i z chwilowej miłości rodziła się nienawiść i zazdrość. Te osoby miały coś czego inni w otoczeniu królowej, jak i sama królowa, nie posiadali. Pewność siebie, urodę i kręgosłup moralny. Własne zdanie, pewność celu, kierunku i tożsamości, wykształcenie. Ci ludzie to tak zwane krótkie epizody, bo królowa źle się czuła w ich towarzystwie, wyłaziły kompleksy, pojawiała się świadomość, że jej bogactwo nie robi na nich wrażenia, oni po prostu nie byli do kupienia. Czasami próbowała się zaprzyjaźniać, bo nie miała pojęcia jak nimi zawładnąć i przejąć kontrolę, nie raz jej starania spełzły na niczym.
Tak wiodła swój obłudny żywot, mając wszystko co najlepsze i najdroższe, pokazując światu jak wielką jest królową. W głębi była małą, zakompleksioną królewną, która ani nie kochała siebie, ani nie potrafiła poczuć się piękną, wartościową i wyjątkową. Jej życie było prawie udane, a jej status był prawie królewski, żyjąc daleko od prawdy, zamiatając smutek pod dywan blichtru .