żartem

Kocham kalorie!

Siedzę w domu, bo przecież sami najważniejsi ludzie naszego kraju proszą by nie wyłazić. Więc nie wyłażę, który to już tydzień? Moje dziecko też nie wyłazi, chociaż bardzo by mu się przydało! Trzeba się czymś zająć, spisać plan, trzeba działać, wykorzystać te chwile pożytecznie, pełna mobilizacja w dobie kryzysu, tak!

Wezmę się za wszystkie rzeczy, które leżą i się kurzą! Zacznę od….Książka Chodakowskiej: Jak zmienić swoje życie! Tak! To będzie dobry początek powrotu do formy! A tu nagle przychodzi sms z zaprzyjaźnionej piekarni: zapraszam na świeżą struclę serową! Mam odłożoną jedną sztukę dla Ciebie:). Przemiła ta Lidka, pamiętała! Chodakowska poczeka, jeden dzień nikogo nie zbawi, idę po struclę, jej smak, z rana, do kawy, niebo w gębie… Dzień pierwszy postanowień prawie noworocznych zakończył się małym wyrzutem sumienia, albowiem ta strucla jest warta grzechu! Szybko znajduję odpowiednią myśl w głowie: a gdybym już więcej miała takiej strucli nie zjeść? O zgrozo! W błogostanie struclowym kończy się dzień, jakby miał być ostatnim w życiu:).

Dzień drugi postanowień zaczyna się dość obiecująco! Ustalam w głowie menu dnia, będzie mini dieta: ograniczam węglowodany, piję dużo wody, same proteiny i warzywa! Odrazu poprawia się samopoczucie, świeci słońce, leżę na balkonie, łapię witaminę, czytam książkę. Leżak wyjątkowo dzisiaj wygodny. No dobra, wstaję! Biorę jej książkę do ręki, zaznaczam dzisiejsze ćwiczenia, nakładam gacie do biegania i ćwiczę. Sąsiad stuka w rury, pewnie mi gratuluje determinacji! Pot się leje, daję radę. Odrazu po ćwiczeniach czuję zarys mięśni, szczególnie tych w pośladkach!:)

Dzień siedemnasty postanowień to nadal dobra dieta do momentu, gdy syn nie poszedł po ulubione lody! Czemu on mi to robi? Jestem silna, nie poddam się, nie będę ich jadła, przecież nie po to od dwóch tygodni ćwiczę by dzisiaj jeść lody! Ale waniliowe, truskawkowe, gapią się na mnie nakładane przez syna do miski. Oj co tam, Chodakowska nie widzi, moje mięśnie też nie zauważą. Przez chwilę zastanawiam się, ile lody mogą mieć kalorii – o dziwo na pudełku nie ma takiej informacji – w głowie pojawia się genialna myśl – jednak ten mózg ma tę umiejętność – maks 200 kalorii, więcej nie mają, bo niby z czego. Szybko liczę, co dzisiaj zjadłam i wychodzi 1000 kalorii! To bardzo mało, teraz lody stają się usprawiedliwioną koniecznością, zarówno w moim żołądku, sercu jak i mózgu!

Dzień dwudziesty czwarty przynosi chęć zmierzenie swoich obwodów i wejścia na wagę. Niemożliwe bym tyle ważyła, przecież ćwiczę, jem zdrowiej, no może nie codziennie, ale przynajmniej się staram. Może ta waga się popsuła? I ciuchy coś ważą – odrazu mój mózg przychodzi z pomocą, uff, no to pewnie z 2 kg w ciuchach mogę sobie odliczyć! W obwodach zmiany brak, ale to pewnie przedokresowa woda! Jestem uratowana, moje morale podnosi się, wychodzę z łazienki zadowolona. Dzień okazuje się dość męczący, w pracy zawirowania, ze szkoły przychodzi skarga, syn unika lekcji online, mnie boli głowa, zmarzłam, taka magiczna kumulacja elementów składowych fatalnego samopoczucia. Dzisiaj zadbam o siebie, poleżę w wannie, zjem coś dobrego, może lampka wina na rozluźnienie? Ćwiczyć dzisiaj nie będę, to ostatnia rzecz, na którą mam ochotę. Dobra książka, może serial, będę się dzisiaj rozpieszczać. I nie będę gotować, bo mi się nie chce i basta! Dzisiaj dyspensa na wszystko!

I tak mija dzień za dniem, poplątanie z pomieszaniem, ze skrajności w skrajność, każdy dzień przynosi jakieś niespodzianki! Najważniejsze to nie mieć do siebie ani żalu, ani pretensji, wyrzuty sumienia na tym etapie życia i w tej sytuacji proponuję zamknąć w szafie, wystarczająco jest nam trudno. Będą nas dopadać różne nastroje, przyjmijcie je, nie miejcie do siebie pretensji. Na początek proponuję zaprzyjaźnić się z kaloriami, oswoić je, zrozumieć, przytulić, nie odrzucać na każdym kroku, będzie im smutno! Bądźcie mili, cokolwiek to oznacza, róbcie dla siebie samych i wzajemnie małe i miłe rzeczy, wywołujące uśmiech na twarzy, chwilę przyjemności, bo gdyby to miała być ostatnia chwila naszego życia, niech minie w magii zadowolenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *