o mnie

Mama, matka, mamunia, mamcia, mumi, mami…

26 maja, dzień każdej mamy, bez wyjątku każdej, mamy, która jak to Kortez śpiewa, zniesie wiele, krzyk, błędy, tupanie nogami, wymuszanie, niewłaściwe decyzje mniejsze i większe. To ta mama i jej miłość do dziecka niesie go przez życie, niezależnie jak zbacza z drogi i jak bardzo chce doświadczać. Stoi za dzieckiem bezwzględnie, tak te mamy już mają, potrafi widzieć małe rzeczy, rozpoznać w mgnieniu oka nastrój. Wytłumaczy każdą decyzję, wybacza permanentnie, cieszy się z osiągnięć, porażki przegada, pociesza gdy złamane serce krwawi, oddana gdy potrzeba pomocy, wysłucha o każdej porze dnia… Akceptuje niezależnie czy rude, piegowate, grube czy niskie, ubrane na czarno w trzydziestostopniowy upał, czy w pstrokate ubiory na miarę barwnej papugi.

Gdy rozmyślam nad życiem, bycie matką to jedna z trudniejszych ról jakie odgrywamy w życiu. I to w sumie nie jedna z, a najtrudniejsza. W księgarni półka ugina się od poradników, podcasty uczą jak rozmawiać, psycholodzy i psychiatrzy cierpliwie prostują pogubienie. A mimo to popełniamy błędy, metodą ciągłych prób docieramy do zafiksowanych młodocianych głów, staramy się odnaleźć ich drogę w wirtualnych, komputerowych czasach. Kiedyś było inaczej – wyrwało mi się z ust nie raz. Siedzieliśmy na podwórku, komputera nie było, walczyło się o pozycję w szeregu na ursynowskim blokowisku. Kto silniejszy ten miał szacunek i posłuch, a na śmingusa wszyscy zbieraliśmy się by nie zostawić na sobie suchej nitki. Dzisiaj hate w necie, nastoletnie tragedie, niejednokrotnie samobójstwa, depresje, jak podołać temu wszystkiemu, jak wyhaczyć ten moment gdy nastoletni bunt staje się izolacją i alienacją.

Bywało ciężko, gdy miał rok, zostaliśmy sami, bez środków do życia, bez perspektyw, 20 zeta w kieszeni i jednomyślny wybór co kupić w sklepie. Przyjaciółka gotowała zupę, siostra przysyłała paczki z ciuchami, życzliwi ludzie pomagali jak mogli. Wieloletnie próby posklejania rodziny na nowo nie przyniosły wybitnych rezultatów, konkubenta z otwartą głową i sercem na nieswoje dziecko ze świecą szukać. Mądrzą się i chcą wychowywać, gdzie sami niewiele na ten temat wiedzą, albo dzieci z poprzednich związków nie chcą ich znać. Na dodatek ojcowie, którzy genialnie krytykują jakie niewychowane, bo przecież on na księżycu mieszka, a odpowiedzialność za dziecko sięga tylko kuli ziemskiej. Może gdyby nie mieszkał w kosmosie, wziąłby udział w wychowaniu, a że wyemigrował, to cóż dzisiaj pozostaje? Inicjacja na mężczyznę? Ups, spóźniona jakieś 9 lat, jak nie inicjowałeś wcześniej tak dzisiaj możesz dzieciaka cmoknąć w nos. Nie zbudowałeś fundamentu relacji, nie poświęciłeś czasu by poznać, nie masz pojęcia o jego wadach i zaletach, skupiasz się na powierzchownych, błahych, trywialnych i niegodnych ojca aspektach. Ograniczenie do czerwonego paska i ocen – a co mi dzisiaj dają te wszystkie czerwone paski? Wykute na pamięć, dawno zapomniane, z motywacją by rodzice dali spokój.

Ja matka, oświadczam, że niezależnie co kto myśli na mój temat, jak bardzo zjadł wszystkie rozumy, jestem dumna z mojego dziecka. Mega inteligentny, pozytywny, przystojny zarazem nietuzinkowy, zdolny, posiadający muzyczny słuch, potrafiący wyrażać swoje zdanie, nieakceptujący niesprawiedliwości, wrażliwy na prawdę, próbujący nowych smaków, odważny. Oczywiście są i minusy,, dla mnie przyćmione plusami, bo jestem matką i wiem, że mam za nim stać, bo taka moja rola, czasami jak lwica, czasami jak cień dający tylko ochłodę. Każdego dnia jestem dumna z tego, kim jest mój syn i życzę każdej matce by widziała w swoim dziecku to, czego inni nie widzą.

PS Proszę o wyłączenie błędnej interpretacji pod tytułem: bezgraniczna tolerancja matczyna. Jak to bywa z dziećmi, genialnie potrafią wyprowadzić z równowagi, co i mojemu się zdarza, jestem tylko dobrym i dalekim od ideału człowiekiem i jednego jestem pewna, mój syn też:).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *